Prace Magdaleny Frey to społecznie zaangażowane fotomontaże, w których kobieta jest główną bohaterką. Ostentacyjnie obnażona, w ginekologicznych rozkrokach, odarta z tabu, pozbawiona niedomówień i intymności. Mięsista, krwista i dosłowna. W pracach artystki przewija się motyw wulwy (łac. vulva), waginy i krwi menstruacyjnej, a tematem przewodnim jest cielesność, fizjologia i seksualność kobiety, czyli wielkie kulturowe nieobecne.
Magdalena Frey, artystka urodzona w Graz w 1963 roku, absolwentka szkoły pielęgniarskiej. Jej pierwsze prace fotograficzne powstały w 1985 roku. Frey tworzy, zdaniem L. A. Hartl, „fotograficzne studia biograficzno-socjokulturowe”, bliskie tematyce feministycznej. Prace Frey ukazują kobietę w wielu odsłonach. Funkcjonuje ona jako dziewczynka, ciężarna, matka, rekonwalescentka w szpitalu, staruszka, postać z gry komputerowej, czy mityczna bogini Wenus. Wielopoziomowość i wielowątkowość służy Frey do przedstawienia uwikłania kobiety w społeczne role i stereotypy. Fotografie emanują zbliżeniami kobiecego łona, eksponują krew menstruacyjną, ukazują twarze umierających. Często w tych surrealistycznych fotokolażach zaakcentowana jest wagina, a także celebrowane w różnych kulturach krwawe rytuały z nią związane, jak nacinanie, czy zaszywanie (obrzezanie kobiet, klitoridektomia, infibulacja). Na pierwszy plan w pracach Frey wysuwa się ujarzmiona przez kulturę seksualność, konsekwentnie przemilczana fizjologia kobiety, wreszcie cielesność i tożsamość płciowa. Artystka demaskuje kobiecy wstyd - skrępowanie związane z dojrzewaniem, pierwszą menstruacją, chorobą, nieatrakcyjnym wyglądem, odbiegającym od lansowanego w mediach ideału kobiety. Kobieta u Frey nie jest sterylna i efemeryczna, lecz posiada ciało, z całymi konsekwencjami jego fizjologii.
Wszystkie elementy prac Frey, połączone przy pomocy technik komputerowych opowiadają często zawiłe i wieloznaczne fabuły, analizujące status kobiety we współczesnej kulturze, jej kondycję społeczną, samoświadomość i aspekt odbijania się w męskich oczach.
„Wstyd” - krwistoczerwona tonacja, odwołująca się do menstruacji i zderzenie sromu z suknią.
Komentarze
Tłumiona kobiecość i seksualność wychodząca z cienia alkowy i bielizny. Ta praca to prawie manifest.
nawet obrzezanie mężczyzn wydaje się idiotyczne, ale łagodnie nazywane obrzezanie kobiet to barbarzyństwo. @Pimek, zgadzam się, że to matki nie mają serca dopuszczając do takiej krzywdy córek.
Nie potrafię ich zrozumieć i wytłumaczyć tak bezsensownych obyczajów.