Autofellatio jest aktem autoerotyzmu polegającym na oralnej masturbacji własnego penisa. Wśród ludzi nie jest to najczęstsza praktyka seksualna. Co innego z psami. Tu powiedzenie „Nie dla psa kiełbasa” brzmi przewrotnie.
Co stoi na przeszkodzie, by przeciętny facet sam sobie zrobił porządnego blow joba? – Niewystarczająca długość penisa, za mało giętki kręgosłup, albo jedno i drugie. O ile, wbrew zapewnieniom sklepikarzy z tandetnych sex shopów, na długość penisa nie ma remedium, o tyle nad gibkością pleców można popracować. Szczególnie skuteczna jest tutaj joga. Niecierpliwym podpowiadamy by wzięli na kuźnię pozycję pługa. Kiedy już staniecie się atletyczni i elastyczni, a wasz penis będzie wciąż poza zasięgiem ust, to nie wpadajcie w kompleksy.
Amerykańscy biolodzy Craig Bartle i Alfred Charles Kinsey wykazali, że mniej niż 1% mężczyzn z powodzeniem może nawiązać oralny kontakt z własnym penisem, a zaledwie 2-3 spośród tysięcy potrafi wykonać pełne autofellatio.
Mistrzowie sztuki
Jak oni to robią? – Tu z pomocą przychodzą filmy porno. Wprawdzie filmów XXX prezentujących autofellatio nie ma
Autofellatio w starożytnym Egipcie
Egiptolog David Lorton twierdzi, że wiele religijnych tekstów starożytnego Egiptu wspomina o autofellatio. Praktyka ta dotyczy zarówno egipskich bogów, jak i ich wyznawców, wykonujących rytuały religijne. Jedno z podań głosi, że bóg słońca, Re, stworzył boga Szu i bogini Tefnut dokonując autofellatio i spluwając nasieniem na ziemię.
Z kolei egipski bóg nieba Horus rzekomo praktykował autofellatio każdej nocy, ponieważ „połykanie własnego nasienia utrzymywało gwiazdy na swoich miejscach”.
Nie ma jak to być bogiem i znaleźć dobry pretekst dla każdego swojego uczynku. To co, bogowie, zginamy śmiało ciało?
Komentarze