W czasach parad równości, kwiecistych tęcz i dysput o LGBT+ postawa 'bierności erotycznej" może zdumiewać. David Jay - dwudziestokilkuletni założyciel portalu internetowego dla osób "w 100% nie zainteresowanych seksem", jest często nagabywany przez ludzi, którzy twierdzą, że "nie wie, co traci".
Na łamach AVEN (Asexual Visibility and Education Network) aseksualiści z różnych krajów domagają się prawa do... nieuprawiania seksu. Może to tylko chęć bycia oryginalnym? Może objaw zaburzenia, kwalifikujacego się do leczenia? A może nowy trend, rozpoczynający erę platonicznych związków?
Tym, którzy ową bierność seksualną odbierają jako odchylenie od normy, proponujemy eksperyment. Usiądźcie wygodnie, zamknijcie oczy i spróbujcie postawić się w roli przypadkowego widza, obserwującego ludzi odbywających akt płciowy. Wyobraźmy sobie dwie osoby (lub więcej, jak wolicie), spocone, sapiące, jęczące, dziwnie poruszające się, plaskające o siebie, eksponujące bez żenady niedoskonałości ciała: cellulit, nadwagę, rozstępy, obwisłe fałdy skóry, znamiona, krosty itp. itd. Przy odrobinie chęci możecie wyobrazić sobie taką scenkę, która wprawi was w obrzydzenie, lub po prostu wyda się nieatrakcyjna, niehigieniczna czy śmieszna. Tak mniej więcej postrzegają seks miliony osób określających się jako aseksualne. Z przeprowadzonej przez Anthony'ego Bogaretta (psycholog i seksuolog z kanadyjskiej Brock University w St. Catherines) analizy 18 tysięcy wywiadów na temat życia seksualnego wynika, że jedna osoba na sto zgodziła się ze zdaniem: "Nigdy nie czułem/am pociągu seksualnego." Szacuje się, że około 1 procent populacji nie ma pojęcia, czym jest pożądanie i przyjemność seksualne. Jeden procent brzmi skromnie, ale jeśli przemnożymy to, przez ilość ludzi na świecie, otrzymamy imponujący wynik. W samych Stanach Zjednoczonych żyje takich ludzi około 3 mln.
Kiedyś ci, którzy nie odczuwali potrzeb seksualnych musieli tkwić w związkach i zmuszać się do wywiązywania się z tzw. powinności małżeńskich. Uwikłani w taki matrymonialny układ obwiniali się, że są nienormalni. Teraz mają szansę wyjść z ukrycia. John DeLamater, socjolog z amerykańskiego uniwersytetu w Wisconsin-Madison porównuje obecny coming out aseksualistów do rewolucji gejowskiej w latach 70. Nowy ruch łamiący seksualne normy, nawiązuje do tradycji rewolucji homoseksualnej. Stąd za pośrednictwem portalu AVEN można kupić koszulki z napisem "A-Pride", nawiązujące do sloganu "GayPride". DeLamater jako jeden z wielu badaczy, proponuje, żeby traktować aseksualistów jako czwartą, obok hetero-, homo- i bi-, grupę seksualną. Za tym podejściem przemawia fakt, że wyzerowane libido to nie efekt dziecięcych traum czy problemów psychicznych, lecz czysta biologia. Aseksualni nie wiedzą, co to pożądanie.