
Muzyk zajął się nawet zmiksowaniem całego materiału. Nie dziwi więc „beckowski” klimat kameralnych, ciepłych brzmień o klasycznym charakterze. Album przesączony jest przystępną, nastrojową muzyką, której prostota jest z wyczuciem urozmaicona intrygującymi detalami (nonszalancka maniera wokalu, industrialne sample, odgłosy natury).
Usypiające partie muzyczne są przełamane niepokojącymi harmoniami, wprowadzającymi w uporządkowany klimat ślady opętania. Te burzące spokój detale są prawdopodobnie wpływem pracy aktorskiej Charlotte. W wywiadach udzielanych przed premierą płyty Gainsbourg przyznała, że większość utworów na nową płytę powstało podczas kręcenia zdjęć do „Antychrysta” Larsa Von Triera, w którym Francuzka u boku Willema Dafoe wciela się w rolę opętanej kobiety. Słuchając ostatniego albumu Charlotte trudno oprzeć się wrażeniu, że spotkanie Von Triera nie wywarło wpływu na jej muzyczną ekspresję.
Mimo pewnej dawki niepokoju i lekkiej przekory, album idealnie nadaje się na spokojne wieczory w kapciach.
Komentarze