Sensacja, kryminał. Gatunki filmowe stare niemal jak kino. Niegdyś konstruowane na wzór bajek z silnie spolaryzowanymi typami bohaterów. Jeszcze w latach osiemdziesiątych królowały filmy o konstrukcji finezyjnej jak cep, gdzie kanwą akcji była walka dobra ze złem. Z czasem schematy się wyświechtały, a widzowie stali się bardziej wymagający. Dziś naszej uwagi nie przykuwają anielscy bohaterowie i zepsute do szpiku kości czarne charaktery. Oczekujemy elementu zaskoczenia, odkrycia zła tam, gdzie się jego nie spodziewamy, a to wymaga ofiar, a przynajmniej kompromisów. Niektóre niewiniątka muszą sobie poplamić rączki krwią, a potwory stać się bardziej sympatyczne.
Dexter Morgan to postać złożona. W ciągu dnia pracuje jako specjalista od krwi w wydziale zabójstw policji w Miami, a wieczorami jest bezwzględnym seryjnym mordercą. To już wystarczy by nieźle zakręcić akcją i samym bohaterem. Ale to nie koniec. Dexter, który przeżył w dzieciństwie potworną traumę, jako nastolatek odkrył w sobie nieodpartą chęć zabijania. Kim jest naprawdę zorientował się także jego przybrany ojciec - policjant. I zaproponował mu kodeks postępowania, który pozwalał Dexterowi zaspokajać swoją potrzebę mordu, a jednocześnie narzucał mu żelazną dyscyplinę - mógł zabijać tylko tych, którzy mimo przestępstw uniknęli kary. W ten sposób Dexter połączył przyjemne z pożytecznym i stał się ogniwem łączącym wymiar sprawiedliwości ze światem przestępczym.
Dlaczego zdecydował się na rolę seryjnego mordercy? "Scenariusz zachwycił mnie od pierwszych stron - przyznaje Michael. - Rzadko zdarzają się tak interesujące, złożone, niejednoznaczne role. W Dexterze podoba mi się, że nie jest jednolity - ulega nieustannej przemianie, zmaga się z tym, kim jest. Nie da się go odbierać tak, jak zwykłego mordercy, którego w naturalny sposób potępiamy, który budzi nasz wstręt i obrzydzenie. Cały czas widz musi rewidować swoje przyzwyczajenia".
W istocie, jak bowiem jednoznacznie ocenić kogoś, kto jest jednocześnie mordercą, świetnym policjantem, cudownym bratem, oddanym partnerem, troskliwym opiekunem i miłym facetem? Ta przewrotność intryguje, fascynuje i zjednuje sympatię widza. Serial prowadzi pewną grę z publicznością zgromadzoną przed telewizorami. Scenariusz skłania widza do trzymania kciuków za przestępcę i manipuluje jego emocjami. Tym bardziej, że w drugim sezonie serialu Dexter na jakiś czas przestaje zabijać. Męczy się z tego powodu tak potwornie, że chcemy by znów zaczął mordować i odetchnął z ulgą.
Niech zatem morduje i dostarcza nam tej słodkiej krwawej rozrywki.
Komentarze
Nie uważam się za psychopatę, ale czasami nawet podczas nic nieznaczącej rozmowy mam ochotę strzelić rozmówcę w mordę... dlaczego, nie wiem pewnie błędne połączenia synaptyczne, które natychmiast korygowane są wpajanym "prawidłowym" zachowaniem :s. Ale kij ma dwa końce: co gdy nagle to mój rozmówca rzuca się na mnie z pięściami? Opcja 1: fajnie to sobie teraz naprawdę porozmawiamy :evil: ...
Opcja 2: jesteśmy przerażeni, bo przecież tak nie można (nie pamiętamy, że przed chwilą chcieliśmy zrobić to samo :whistle: )