Wiadomość ze Szwecji: "Błona dziewicza nie istnieje!" Absurd czy fakt naukowy? Chyba tylko synonim dobrze znanego określenia "błona dziewicza". Szwecja jest dość nowatorska i bardzo liberalna w sferze seksualnej. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że w tym państwie gafą jest przepuszczanie kobiety w drzwiach przez mężczyznę, czy podanie jej nakrycia wierzchniego. Teraz czas na poprawność językową, o którą troszczą się feministki.
Serwis Wagina bierze pod lupkę wielożeństwo, a dokładnie tę część związków poligamicznych, które dają kobiecie możliwość posiadania wielu partnerów seksualnych. Poliandria, bo o niej mowa oznacza posiadanie przez kobietę kilku mężów.
W przeszłości dziewczynki przeznaczone do służby Bogu najpierw oddawano do pustelni w wieku siedmiu, ośmiu lat. Młoda pustelniczka żyła w izolacji w malutki domku nieopodal klasztoru. Młoda mniszka kontaktowała się ze światem zewnętrznym poprzez niewielkie okienko, przez które oddawała swoje odchody i odbierała codzienny posiłek. Zamknięcie dziewczynki w pustelni było swoistym pogrzebem. Odtąd dziewcze umierało dla świata, a rodziło się swego Niebieskiego Oblubieńca.
Wagina - niegdyś Bogini życia i śmierci. Symbol odrodzenia, oczyszczenia, płodności, potencji i przychylności losu. Obiekt szczególnej czci i kultu o kilku tysiącletniej tradycji. Dziś przemilczany organ, otoczony zasłoną wstydu i pruderii. Wagina i jej synonimy obecnie traktowane są jako określenia o negatywnym wydźwięku, często są zwrotami obraźliwymi. W tym artykule pochylimy się nad "upadłą Boginią", nad tą zepchniętą z należnego jej piedestału.
Człowiek posiada nieuniknioną tendencję do patrzenia na świat ze swojego własnego centrum. Dawne mity, ale i współcześnie spotykane stereotypy przekonują, że to właśnie my żyjemy w środku świata, jesteśmy narodem wybranym przez Boga, ludem cywilizowany, podczas gdy oni to sekciarze i barbarzyńcy. Ten etnocentryczny punkt widzenia pozwala nam trwać w przekonaniu, że zasady i normy obowiązujące w naszej kulturze są tymi właściwymi, najlepszymi, oczywistymi, bo podyktowanymi przez Boga i wspieranymi przez usankcjonowaną tradycję. To przekonanie nadaje sens naszemu życiu, wyborom, ukierunkowuje postępowanie i pozwala czuć się względnie bezpiecznie w otaczającej rzeczywistości. Nie można jednak nie zauważyć, że ogranicza naszą perspektywę widzenia.