Inkwizycja wymierzona była w oświecenie, w mądrość, nie dającą się wpisać w ramy propagowanej przez duchownych ciemnoty. Nie bez powodu ofiarami ?świętej wojny? padły inteligentne kobiety, które nie pasowały do wizerunku ograniczonej umysłowo, uległej białogłowy. Kościół dyskryminujący kobiety lękał się ich siły i wiedzy, dlatego wypowiedział im wojnę, a swego wroga obdarzył mianem czarownicy.
Czarownica jako gorliwa satanistka była negatywem duchownego, z drugiej strony uosabiała wszystkie te cechy, które ówczesna ideologia przypisywała z natury występnej kobiecie. Czarownica była jednocześnie kobietą doskonałą i przeklętą. Przez wieki kobieta pozostawała przede wszystkim jednym: nieudanym mężczyzną, czemu wyraz dał choćby św. Tomasz z Akwinu, stwierdzający, że tkwiąca w nasieniu mężczyzny siła czynna zmierza do utworzenia czegoś doskonałego: podobnego do siebie co do płci, a że rodzi się kobieta, dzieje się to albo z powodu słabości siły czynnej, albo z powodu jakiejś niedyspozycji materii, albo spowodował to jakiś zewnętrzny czynnik, np. ?wiatry południowe?. Te krzywdzące poglądy, czyniące z kobiety człowieka drugiej kategorii i istotę nieczystą, stały się zarzewiem ognia, który z większą lub mniejszą siłą płonął w Europie od końca średniowiecza aż do drugiej połowy XVIII wieku.
Protokoły z procesów o czary często posługują się sformułowaniem ?Primo itaque per executorem tracta?. Pod tym tajemniczo brzmiącym zwrotem łacińskim kryje się: "Rozciągnięta przez kata po raz pierwszy". Procedura prowadzenia przesłuchań została ustalona w ?Młocie na czarownice? i choć wcześniej znane były niezawodne sposoby na oporne czarownice, to tym dziełem przede wszystkim kierowali się kaci.Czytamy: ?Po pierwsze, strażnik powinien przygotować narzędzie tortur, następnie obnażyć więźnia (...)Kiedy narzędzia tortur zostaną przygotowane, sędzia (...) próbuje przekonać więźnia, aby wyznał prawdę dobrowolnie. Jeśli ów nie zacznie jednak jej wyznawać, sędzia rozkaże dozorującemu przygotować więźnie do strapaddo (rozciąganie) albo innej tortury?. Typowe zabiegi kata opisane są w szczegółowym raporcie sądowym z pierwszego dnia tortur kobiety oskarżonej o czary (Prossneck, Niemcy 1629 r.): ?Oblał jej głowę alkoholem i podpalił (...) Umieścił siarkę pod jej ramionami i na plecach po czym ją podpalił. (...) Oblał alkoholem jej plecy i podpalił. Przyczepił do niej duże ciężary i ponownie zawiesił pod sufitem. Następnie umieścił ją ponownie na drabinie, przyłożył do jej ciała chropowatą deskę pełną ostrych nacięć i ponownie podwiesił (...) Następnie zmiażdżył jej kciuki i duże palce u stóp, przywiązał jej ramiona do kija i w tej pozycji trzymał ją zawieszoną przez kwadrans aż kilkakrotnie zemdlała?. Potem kat jeszcze rozciągnął kobietę na drabinie, zakleszczał jej łydki i ?wychłostał biczem do krwi?. Przyznać trzeba, że w Polsce nie uciekano się do aż tak skrajnych metod, ale na porządku dziennym było rozciąganie, zawieszanie i podpalanie.
Wszystko to działo się w imię wiary, w majestacie praw i z woli kościoła, który teraz głosi nauki o miłosierdziu, umiłowaniu człowieka i przebaczeniu. Czy wobec tego można kościołowi wybaczyć jego przeszłość, w świetle której jest on przepełnioną hipokryzją instytucją? Jak można ustosunkować się do współczesnych nauk kościoła potępiających antykoncepcję i zabraniających kobietom samostanowienie o swoim ciele i życiu? Dla ludzi wyzwolonych z jarzma religijnych manipulacji kościół katolicki zdaje się jeszcze pielęgnować ogień tlący się w stosach inkwizycji.