Wziernik ginekologiczny – historia
Wziernik ginekologiczny ma długą i burzliwą historię. Jak dowodzą znaleziska archeologiczne, wzierniki dopochwowe były w użyciu w Pompejach już w I wieku przed naszą erą. W czasach nowożytnych wzierniki ginekologiczne znalazły powszechne zastosowanie w medycynie w drugiej połowie XIX w. Stało się to za sprawą ojca amerykańskiej ginekologii, dr Mariona Simsa – wziernik jego projektu (patrz rysunek) z entuzjazmem został przyjęty przez amerykańskich lekarzy. W Anglii losy wziernika ginekologicznego potoczyły się inaczej. W 1850 r. William Acton próbując wprowadzić do użytku medycznego wzierniki, spotkał się z ogromnym sprzeciwem środowisk lekarskich – powszechnie sądzono, że badanie przy pomocy wziernika dopochwowego jest poniżające dla kobiet, powoduje fizyczne i psychiczne urazy, a ponadto stanowi potencjalne zagrożenie dla kobiecej skromności i cnoty.
Wagina represjonowana: przymusowe badania ginekologiczne
Wzmianki o mrocznej historii wziernika ginekologicznego znajdziemy m.in. w Contagious Diseases Acts (CDA). Wspomniane prawa były wiktoriańską odpowiedzią na problem chorób wenerycznych wśród wojskowych. Na mocy tych zapisów nieumundurowani policjanci mieli obowiązek zatrzymywania kobiet podejrzanych o prostytucję. Aresztantki poddawano przymusowemu badaniu ginekologicznemu z użyciem wziernika w celu ustalenia czy zatrzymana nie cierpi na jakąś z chorób wenerycznych. W przypadku stwierdzenia choroby kobietę kierowano do szpitala, w którym przebywała do momentu jej wyleczenia. CDA w pierwszej wersji, z 1864 r., obowiązywały jedynie w miasteczkach portowych i garnizonowych. W latach 1866 i 1869 rozszerzono granice obszarów podlegających stosowaniu wspomnianego prawa.
Nietykalność waginy i prawa kobiet
Pod koniec lat sześćdziesiątych XIX w. CDA wywołało falę protestów, co było spowodowane nadużywaniem przepisów i częstymi przypadkami zatrzymywania i przymusowego badania kobiet nie będących prostytutkami. Wówczas w obronie praw kobiet stanęła Josephine Butler i Narodowe Stowarzyszenie Kobiet na rzecz unieważnienia CDA. Butler stanowczo przeciwstawiała się podziałowi kobiet na „poważane i upadłe” i traktowaniu prostytutek jak społecznych szkodników roznoszących zakażenia i brud” (słowa Williama Actona).
Josephine Butler nie walczyła jedynie z dyskryminacją prostytutek, nazywanych wówczas „agentkami infekcji”, jej głównym celem było zniesienie nakazu przymusowych badań wziernikiem ginekologicznym. Jak można przeczytać w książce „Farewell to the East End”, autorstwa Jennifer Worth , podczas kampanii zmierzającej do unieważnienia CDA, Butler otrzymywała stosy listów od dziewcząt, nawet w wieku 13 lat, które były wyłapywane z ulic i poddawane przymusowym badaniom, trwającym niekiedy aż 45 minut!
Kampania dążąca do unieważnienia CDA była ogromną narodową rebelią wszystkich kobiet, pochodzących z różnych warstw społecznych. Walka tyczyła się praw kobiet do funkcjonowania w sferze publicznej bez strachu przed męską przemocą seksualną. Rebelia zakończyła się sukcesem i doprowadziła do unieważnienia CDA w 1886 r.
Masturbacja i orgazm w gabinecie ginekologicznym
Podczas gdy Josephine Butler walczyła o zaniechanie użycia wzierników, część wiktoriańskich kobiet była zupełnie innego zdania.
W 1853 roku lekarz Robert Brudenell Carter napisał: „[…] Widywałem wiele niezamężnych kobiet, pochodzących z klasy średniej, doprowadzonych przez ciągłe użycie wziernika waginalnego do mentalnego poziomu prostytutek; całkowity brak umiaru w praktykowaniu rozpusty; błagające każdego medyka… by przebadał ich seksualne organy. […]”.
Obserwacje Cartera zyskały potwierdzenie w wielu medycznych raportach: Hot Flushes, Cold Science: A History of the Modern Menopause. Niezaprzeczalny stał się fakt, iż badania wziernikiem dla części kobiet miały silny związek z masturbacją i orgazmem.
Wiktoriański establiszment medyczny szybko dostrzegł zagrożenie w seksualnym zaspokojeniu kobiet w gabinetach lekarskich. Pojawiło się oczywiście ryzyko tzw. kobiecej histerii, spowodowanej nadmierną przyjemnością seksualną, nie wspominając już o „skomplikowanym cierpieniu mężów”, których żony mogły być zaspokajane przez lekarzy.
Komentarze