Radowe dziewczyny.
Jeszcze dziś po ok. 90 latach od tragedii liczniki Geigera wykazują silne promieniowanie nad grobami tzw. "radowych dziewczyn”. Były one mieszkankami małych miasteczek w stanie New Jersey i pracowały w fabryce produkującej luminescencyjne zegarki dla żołnierzy Armii Amerykańskiej U.S. Radium Corporation. Luminescencyjna farba, którą malowały cyferblaty sporządzona była na bazie radioaktywnego radu. Dziewcząt nie uprzedzono, że farba jest niebezpieczna dla zdrowia, a że malowały one tarcze zegarków pędzelkami z włosia wielbłąda, które mierzwiło się często, toteż po kilku pociągnięciach pędzla dziewczyny formowały pędzel w ustach. W tym czasie ich pracodawcy i członkowie ekipy chemicznej fabryki stosowali wszystkie możliwe zabezpieczenia by uchronić się przed negatywnymi skutkami promieniowania.
„Radowe dziewczyny” otrzymywały za każdy pomalowany cyferblat współczesny ekwiwalent 0.27$, a malowały dziennie ok. 250 tarcz zegarowych.
W latach 1917-1926 U.S. Radium Corporation zatrudniało ok. 70 kobiet z hrabstwa Essex, w stanie New Jersey, a do 1927 roku ponad 50 z nich zmarło w wyniku zatrucia radem. W latach 20-ych ubiegłego wieku na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady blisko 4000 osób trudniło się malowaniem cyferblatów zegarów radioaktywną farbą świecącą w ciemnościach. Sam wynalazca farby na bazie radu, dr. von Sochocky, zmarł w 1928r. w wyniku ekspozycji na wysokie promieniowanie radioaktywne. Nie wiadomo ile dokładnie było ofiar „radowej” farby, ale wiadomo ile osób można było ocalić przed kontaktem z niebezpieczną substancją.
Był to czas, kiedy szkodliwość radioaktywnych materiałów nie była powszechnie znana, a nawet skrzętnie ukrywana przez środowiska naukowców i lekarzy. Na początku XX w. w USA rad był uznawany za cudowny pierwiastek, remedium na różne dolegliwości, toteż stosowano go jako składnik najróżniejszych artykułów do użytku domowego, począwszy od leków na przeziębienie, poprzez pastę do zębów, kosmetyki, produkty spożywcze, na zabawkach dla dzieci kończąc.
(Reklama nie wspomina o efekcie ubocznym, jakim był świecący w ciemnościach mocz)
W Paryżu w owym czasie trwało szaleństwo na punkcie linii kosmetyków Tho-Radia, stworzonych przez dr. Alfreda Curie. Nie był on spokrewniony z Marią Curie- Skłodowską, ale jego nazwisko było gwarantem popularności radioaktywnych kosmetyków. Za Francją, podążyła Ameryka, gdzie również kosmetyki radioaktywne zrobiły furorę.
Linia radioaktywnych kosmetyków obejmowała: pomadki, mydła, pudry, pasty do zębów, zawierające w swoim składzie rad i tor. Warto wspomnieć, że tor, podobnie jak uran i pluton, może być używany jako paliwo w reaktorach jądrowych i jest potencjalnym kandydatem na paliwo jądrowe przyszłości, znacznie lepsze niż powszechnie stosowany uran.
Najbardziej zaskakujące w tej radioaktywnej modzie nie jest to, że opinia publiczna nie wiedziała o szkodliwości toru i radu, lecz to, że była liczna grupa ludzi doskonale wiedzących o niebezpieczeństwie owych pierwiastków. Chronili oni swoje zdrowie i przyglądali się obojętnie jak inni trują się materiałami radioaktywnymi. Najbardziej cyniczni w tym procederze byli członkowie zarządu i pracownicy naukowi U.S. Radium Corporation. Milcząco przyglądali się młodym pracownicom liżącym napromieniowane pędzelki, a sami stosowali kombinezony i maski ochronne, a także szczypce do przenoszenia źródeł radu.
W czasach, gdy lekarze przepisywali rad na różne dolegliwości, począwszy od przeziębienia a na nowotworach kończąc, U. S. Radium Corporation dokładało wszelkich starań by ukazywały się publikacje na temat leczniczej mocy radu. Przedsiębiorstwo to wykorzystywało swój potężny kapitał finansowy i powiązania z wpływowymi ludźmi by zataić niebezpieczeństwa wynikające z ekspozycji na działanie radu.
We wczesnych latach 20-ych ubiegłego wieku “radowe dziewczyny” zaczęły odczuwać pierwsze symptom choroby popromiennej. Ich szczęki nienaturalnie puchły, a zęby wypadały bez powodu. Zachował się raport stomatologiczny jednej z dziewcząt, u której dentysta podczas ekstrakcji zęba usunął bez większego wysiłku wraz z zębem duży fragment szczęki. Stomatolog zaczął badać fenomen kruchości szczęk swoich pacjentek i doszedł do zaskakującego wniosku, że wszystkie pacjentki dotknięte tym problemem były pracownicami US Radium.
Dziewczęta same zaczęły analizować sprawę ich pogarszającego się stanu zdrowia i zostały wówczas skierowane przez swoich pracodawców na gruntowne badania, w wyniku których „specjalista” uznał je za okazy zdrowia. Jak się
Była pracownica US Radium, Grace Fryer, dopiero po dwóch latach intensywnych poszukiwań znalazła prawnika, który zdecydował się wystąpić przeciw wpływowej korporacji. Do Grace dołączyły cztery inne pracownice US Radium, a sprawą zainteresowały się media, które wkrótce nadały oskarżycielkom przydomek „radowe dziewczyny”. Niestety podczas pierwszej rozprawy stan zdrowia dziewcząt uniemożliwił im złożenie przysięgi. Na drugą rozprawę nie mogły już wstawić się w sądzie, a termin trzeciej odroczono o kilka miesięcy z uwagi na fakt, że świadkowie z US Radium przebywali wówczas na długich wakacjach w Europie. „Radowe dziewczyny” świadome tego, że wkrótce umrą zawarły pozasądowe porozumienie z US Radium, na mocy którego pracodawca zobowiązał się wypłacić każdej z dziewczyn odszkodowanie w wysokości 100tys. $, pokryć koszty leczenia i wypłacać dożywotnio roczną rentę o wartości 600$ (wszystkie kwoty przeliczono na aktualną wartość dolara). Od momentu porozumienia do zgonu ostatniej „radowej dziewczyny” upłynęło 2 lata. Jak widać, US Radium nie poniosło dotkliwych kosztów w związku z rażącymi zaniedbaniami bezpieczeństwa pracy.
Jednak sprawa „radowych dziewczyn” sprawiła, że na terenie fabryki US Radium i wszystkich innych amerykańskich zakładów przemysłowych wykorzystujących w produkcji rad zastosowano odpowiednie środki ostrożności i wyposażono pracowników w odzież ochronną i stosowny sprzęt. Tym samym nie odnotowano już później w owych zakładach zgonów pracowników w wyniku choroby popromiennej. Ta istotna zmiana zaszła dzięki młodym dziewczynom, które beztrosko lizały napromieniowane pędzelki.
Komentarze
co do tych testów to też może być prawda, nie takie cuda widziała historia