Kobieta, „brama, przez którą wdziera się diabeł” – Tertulian
Kościół, miesiączka i seks
Według Starego Testamentu kobieta miesiączkująca była nieczysta przez 7dni. Wszystko, czego wówczas dotknęła, stawało się nieczyste, i każdy, kto jej dotknął, stawał się nieczysty.
Wielcy teologowie trzynastowieczni: Tomasz z Akwinu, Albert Wielki i Dunst Szkot uważali, że seks z kobietą miesiączkującą jest grzechem śmiertelnym. Jakby tego było mało, kościół głosił, że w wyniku stosunku płciowego z miesiączkującą kobietą, przychodzą na świat chore, ułomne dzieci, lub rodzą się one martwe.
„Kobietom nie wolno odwiedzać kościoła w czasie menstruacji lub po porodzie, gdyż kobieta jest krwawiącym zwierzęciem. Dotyk jej krwi sprawia, że owoce nie dojrzewają, musztarda traci smak, trawa usycha a drzewa tracą przedwcześnie owoce. Żelazo rdzewieje, a powietrze staje się ciemne. Psy, gdy ją jedzą, dostają wścieklizny.” Paucapalea, Summa, Dist. 5, pr.§ 1 v.
Menstruacja, ciąża i połóg czyniły kobiety niegodne obcowania z bogiem. Aż po wieki średnie udzielanie komunii miesiączkującym kobietom spotykało się z dezaprobatą duchownych. Księża nieprzestrzegający tego zakazu byli niekiedy pozbawiani praw do pełnienia posługi kapłańskiej. Według Grzegorza Wielkiego, zmarłego w 604 roku, menstruacja kobiet była skutkiem winy. W Kościele syryjskim miesiączkujące kobiety miały zakaz wstępu do świątyń pod groźbą siedmioletniej pokuty. Owa comiesięczna nieczystość kobiet uniemożliwiła im niegdyś pełnienie funkcji kapłańskich. Kobietom zakazano udzielać chrztu i pełnić służby ołtarza. Synod w Akwizgranie w 789r. zabronił kobietom nawet zbliżać się do ołtarza.
„Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś panował będzie nad tobą”
Menstruacja, ciąża i połóg
Krew położnic była traktowana za bardziej skażoną złem niż krew menstruacyjna.
Kodeks kościelny z III w., Canones Hippolyti” zabraniał chrzczenia kobiet „w czasie, gdy dopada je nieczystość”, a kobietom, które pomagały przy porodzie, kodeks ów odmawiał prawa udziału w misteriach przez dwadzieścia dni, jeśli na świat przyszedł chłopiec, i przez czterdzieści dni, gdy urodziła się dziewczynka. Kobieta po porodzie musiała przejść czas oczyszczenia, który po wydaniu na świat chłopca trwał czterdzieści dni, zaś po urodzeniu dziewczynki trwał aż osiemdziesiąt dni. Zgodnie z postanowieniami synodu w Trewirze w 1227r. kobieta po porodzie musiała „ponownie pogodzić się z Kościołem”. Dopiero wówczas mogła przekroczyć próg świątyni. Jeszcze w drugiej połowie V w. księża wzbraniali się chrzcić umierające kobiety w połogu, jeśli nie minął czas oczyszczenia. Te zaś, które zmarły przed dokonaniem obrzędu pogodzenia z Kościołem nie mogły być pochowane na cmentarzu.
W Kościele Katolickim kobieta była i jest na przegranej pozycji. Z jednej strony uznana za zdolną jedynie do rodzenia dzieci, z drugiej zaś strony ciąża jest dowodem splamienia, nieczystości i ulegania zwierzęcym popędom.
Komentarze
Mieszasz zdobycze feminizmu z prawem kościelnym. Czego oczekujesz? Książki rozprawiającej się z pozycją kobiet? Takich jest wiele. Uczepiłaś się tematu i tego, że przytoczono fakty ze średniowiecze. Czy to złe? To fakty, to historia, to dziedzictwo koscioła. Lekcja historii każdemu się przyda.
Idąc Twoim tokiem rozumowania, to za kilkaset lat należy uznać III wojnę światową za nieznaczącą bzdurę. Uważasz, że cokolwiek może rozgrzeszyć kościół ze świętej inkwizycji, stosów, świętych wojen? I wreszcie, że możemy uznać Holocaust za maleńki wypadek przy pracy Hitlera, który w sumie był spoko gościem?
Przedawnienie, czy co?
moja wypowiedź została źle zrozumiana, bo nie czepiam się przypominaniu historii, tylko braku kroku naprzód - wg artykułu wciąż siedzimy w średniowieczu.
tytuł artykułu brzmi "Nieczystość kobiet: miesiączka i Kościół Katolicki ". Albo trzeba by dodać do tytułu "w czasach głębokiego średinowiecza" albo jednak być konsekwentym i uraczyć czytelnika rzetelnym prześledzeniem dziejow wcześniejszych i dalszych.
Nie wiem, też skąd pomysł, że w dalszym rozumowaniu trzeba kogoś rozgrzeszać, czy to Kościół, czy Hitlera (choć Kościół przynajmniej czasem stara się przepraszać a Hitler uciekł w samobójstwo, ale to inna kwestia).
Po prostu wkurzające, kiedy człowiek zachęcony tytułem spodziewa się czegoś rzetelnego, a otrzymuje znane od wieków i wciąż przytaczane te same fakty.
W zasadzie, w interesie kościoła leży publiczne rozprawienie się z jego przeszłością. Które doktryny straciły swoją aktualność? Co je zastąpiło?
Tytuł, jak to zwykle bywa, tylko jest namiastką tematu. Temat zachowany, choć obejmuje najmroczniejsze czasy kościoła.
Jak teraz kościół definiuje kobiecość? Trudno powiedzieć, ale wciąż ogranicza prawa kobiet, choćby prawo do samostanowienia o swoim ciele. Jest duży chaos, bo jeszcze w latach 90 ubiegłego wieku, księża i katecheci prawili różne zabobony (nie wiem jak jest teraz). To jednak jednostki, ale to pokazuje, że kwestia kobiet nie jest uporządkowana, a przynajmniej hierarchom kościoła mało na tym zależy.
przepraszam za pomyłkę, ale mi się klawisz za długo przytrzymał
@win, są równi i równiejsi, a owieczki i tak pójdą tłumem za pasterzem