Kobiecy orgazm
- Napisane przez julunga
- Posted on: piątek, 31 lipiec 2009 | Dodaj komentarz
Po co kobiecie orgazm?
Jeden powód już mamy: orgazm ułatwia zajście w ciążę. U samic ssaków często występuje wtedy zasysanie nasienia. Kobiece skurcze powodują podobny efekt. Teoria ta ostatnio jest ostatnio weryfikowana i naukowcom nie udało się jej potwierdzić doświadczalnie. Drugi powód: ludzie, którzy często przeżywają orgazm żyją dłużej. Rzadziej zapadają na chorobę wieńcową. Przyjemna stymulacja waginy znosi próg bólu o 75 proc. - to trzeci powód. Przyjemność seksualna działa jak morfina. Seks skutecznie walczy z bólem głowy. Poprawia krążenie, podnosi ciśnienie krwi.
Wreszcie powód czwarty i najważniejszy: po przeżyciu orgazmu w mózgu wyzwala się oksytocyna - hormon przywiązania. Rośnie poczucie bliskości między partnerami. Zwiększają się szanse na trwałość związku.
Ostatnimi czasy prasa kobieca nagminnie zajmuje się orgazmem i chcąc nie chcąc wywiera na kobiety presję, by te za wszelką cenę dążyły do spełnienia. Nie do końca jest to zdrowe podejście. Orgazm to bardzo indywidualna kwestia i w przypadku kobiety zależy od wielu czynników, m.in. od jej temperamentu. Wrzucanie wszystkich pań do jednego worka z napisem samica rządna orgazmu to duży błąd.
Podręczniki seksuologiczne pisali dotąd głównie mężczyźni, w dodatku lekarze. Podchodzili do sprawy czysto technicznie i całkowicie po męsku: stymulacja, orgazm, odreagowanie.
Kiedy za temat wzięły się kobiety, pierwsze, co powiedziały, brzmiało: dajmy sobie spokój z orgazmem. Potraktujmy go jako coś przy okazji. Pierwszym ważnym krokiem do kobiecego szczytowania jest niezmącony niczym umysł i spokój. W tym stanie na pewno nie pomagają natrętne myśli o konieczności przeżycia orgazmu.
Niektóre kobiety przez lata nie szczytują i różnie reagują na ten stan rzeczy. To zależy od temperamentu i potrzeb. Często matki nie mają orgazmów, gdy rodzą jedno dziecko po drugim. Bliskość z małymi dziećmi zaspokaja niektórym kobietom potrzebę fizycznej bliskości w ogóle.
Często przyczyna braku orgazmu tkwi w relacji z partnerem, w samej kobiecie lub w kulturze. Margaret Mead w 1948 roku pisała tak: aby kobieta mogła być seksualnie zaspokojona, muszą być spełnione trzy warunki. Musi żyć w kulturze, która uznaje kobiecy popęd za wartościowy. Dwa: kultura musi umożliwić jej poznanie anatomii własnych narządów płciowych. Trzeci warunek: kultura musi nauczyć kobietę umiejętności, które pozwolą jej przeżyć orgazm. A propos kultury. Brak orgazmu bywa rodzajem podświadomej odmowy. W naszym społeczeństwie kobietom nadal nie wypada odmawiać, więc często robią rzeczy, na które naprawdę nie mają ochoty. Kiedyś musiały służyć, także seksualnie. Obecnie muszą być seksualnie wyzwolone i chcieć seksu, by czuć się wartościowe i atrakcyjne. Brak orgazmu może być zatem uwewnętrznionym sposobem mówienia "nie". Wszak do wszystkiego można się zmusić, nawet do seksu, ale do orgazmu już nie.
Komentarze są obecnie wyłączone