Aula Uniwersytetu Warszawskiego, kilkaset osób słucha dyskusji "Czy Maryja była feministką". Katolickie działaczki kontra liberalne feministki. Stawiają problem: "Dlaczego właściwie kobieta nie mogłaby zostać papieżem?".
- Z powodów fizjologicznych - mówi nagle jedna z panelistek, lekarka, działaczka prawicowych ruchów pro-life Hanna Wujkowska. I opowiada, że z biologicznego punktu widzenia kobiety nie nadają się do pełnienia tej funkcji. - Tuż przed miesiączką dochodzi do swoistego obrzęku mózgu. Kobiety są tak przepełnione płynami fizjologicznymi, że ciężko im zachować zdrowy rozsądek. A co dopiero zarządzać czymś tak ogromnym, jak Kościół katolicki.
Wujkowska była doradcą ds. kobiet i rodziny w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza (wtedy PiS), potem doradcą Romana Giertycha (LPR), kiedy był szefem MEN. Przeciwniczka in vitro i antykoncepcji, zwolenniczka całkowitego zakazu aborcji.
Na sali wybucha wrzawa. Prelegentki usiłują Wujkowskiej przerwać: - To poważny uniwersytet, tu nie wypada przedstawiać takich sądów - mówi jedna. Druga próbuje obrócić sprawę w żart: - Ja tam jestem świeżo po miesiączce, to chyba nie mam obrzękniętego mózgu.
Wujkowska przekonuje jednak cierpliwie, że mężczyźni nie mają chwiejności hormonalnej. A kobiety stabilność zyskują dopiero w czasie menopauzy: - To fakty biologiczne, każdy, kto jest lekarzem, to wie. Badając pacjentki, wiem, w jaki sposób kobiety podejmują nieracjonalne decyzje przed miesiączką.
- Sala pełna słuchaczy, poważny uniwersytet i stek nienaukowych bzdur - oburza się Ewa Wanat, redaktor naczelna Radia TOK FM, jedna z panelistek.
- To rzeczywiście nienaukowe bzdury - komentuje prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie. - W okresie przedmenstruacyjnym wprawdzie zachodzi w organizmie wielu kobiet nierównowaga płynowa, nazywamy to tzw. zespołem napięcia przedmiesiączkowego. Jednak to zmienia ich funkcje psychiczne na bardzo krótki czas i nie na tyle poważnie, żeby mówić o zaburzeniach w działaniu społecznym. Nie ma żadnych naukowych przesłanek, żeby sądzić, że kobiety przed menstruacją czy po niej nie mogą pełnić stanowisk, również biskupich.
- Znam mnóstwo kobiet, a trudno mi po ich myśleniu zorientować się, kiedy mają menstruację - dodaje Vetulani.
Poniedziałkową dyskusję na UW zorganizowało Akademickie Stowarzyszenie Katolickie SoliDeo (120 członków, 6 tys. sympatyków) zrzeszające młodzież ze stołecznych uczelni, m.in. UW i SGH.
- Uważam, że kobiety nie piastują stanowisk w Kościele z powodu tradycji, a nie dlatego, że są mniej racjonalne niż mężczyźni czy że im fizjologia przeszkadza - mówi Agnieszka Kowalczyk z SoliDeo. Studiuje finanse i rachunkowość. - Nie możemy być odpowiedzialni za każde słowo wypowiadane przez naszych gości.
źródło: gazeta.pl
Komentarze
W tym zjawisku nie tylko jest winna instytucja kościoła, ale i bierna postawa wiernych.
fakt, że funkcje kościelne przypisane są płci już jest dyskryminacją, ale nie mnie to oceniać, bo nie jestem zainteresowana miejscami po żadnej stronie ołtarza
@mrymru, masonko ładnie mnie tak uprzedzać. To samo chciałem napisać w kwestii dyskryminacji.
@Tymciu, no kobietom nie spieszno do duszpasterstwa.
Swoją drogą, dziewczyny, po której stronie kościoła zajmujecie miejsca? Jest pewna zaszłość, że prawa strona jest dla kobiet, lewa dla mężczyzn (gdy stoi się twarzą do ołtarza). Podobno ludzie odruchowo zwykli wybierać jeszcze te odgórnie przypisane im miejsca. Ciekawe ile w tym prawdy?
Mrymru od Ciebie nie oczekuję odpowiedzi
A tak nawiasem mówiąc - była jedna papieżyca, wydało się jak urodziła dziecko... :Pirate:
pojechałeś po bandzie, nie zapominajmy jednak o lasce papieskiej