Zdarza się, że bardzo miły Pan wyręczy kobietę w czynności wymagającej np. dużej siły... i dzięki mu za to. W końcu świat jest już tak urządzony, że są silniejsi i słabsi. Niestety, bywa i tak, że nasza babska wdzięczność łechcze samczą próżność i skłania pana do uwag o słabych kobietkach, kruchych dziewczynach i potędze męskich mięśni. Może pan nie czyni tych uwag tak dosłownie, ale jego komentarz brzmi jednoznacznie i z gentlemana czyni z niego szowinistę. Nie znoszę takich miłych typów, którzy wspierają płeć przeciwną dla manifestacji swego męskiego potencjału (wątpliwego skądinąd).
Bywają, też w męskiej populacji egzemplarze ostatniej kategorii - skrajni szowiniści. Ostatnio takiego miałam nieprzyjemność widzieć w telewizji. Pan ten podkreślił swoje zamiłowanie do porządku w domu. Po wyznaniu tym mężczyzna dorzucił, że wolałby sam mieszkać, niż żyć z kobietą, która by o porządek nie umiała zadbać. Dodał, że póki co kobitka jego dobrze sobie w domu radzi, bo w przeciwnym razie wyleciałaby z domu.
\"Chwała\" za zrozumienie idei związku partnerskiego.
Pewnie zastanawiacie się o kim mowa. Kto się tak straszliwie ośmieszył przed kamerami. Otóż mowa o polskim strongmanie Mariuszu Pudzianowskim.
Przypomina mi się utarty powszechnie stereotyp nierozgarniętego osiłka, ale lepiej ludzi nie oceniać po wyglądzie, ale po czynach i słowach.