wagina logo

Kobieca seksualność

  • Napisane przez  Aleksandra Kosakowska
  • Posted on:  sobota, 15 marzec 2008 | Dodaj komentarz




seksualność kobietWraz z rosnącą emancypacją kobiet i liberalizacją stosunków społecznych, od początku XX wieku podejście do erotyki i ciała w kulturze zachodniej zaczęło się stopniowo zmieniać. Znaczącym przełomem były postanowienia Soboru Watykańskiego II, który po raz pierwszy zezwolił małżonkom na korzystanie z przyjemności, jaką dają zbliżenia seksualne, uwalniając je tym samym od nakazu dążenia do beznamiętnej prokreacji. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: "Płciowość jest źródłem radości i przyjemności: Sam Stwórca sprawił [...], że małżonkowie we wspólnym, całkowitym oddaniu się fizycznym doznają przyjemności i szczęścia cielesnego i duchowego. Gdy więc małżonkowie szukają i używają tej przyjemności, nie czynią niczego złego, korzystają tylko z tego, czego udzielił im Stwórca. I w tym jednak powinni [...] umieć pozostawać w granicach słusznego umiarkowania". (podkr. autorki). Choć w historii Kościoła przełomowe, postanowienia Soboru nie przekreśliły momentalnie wielowiekowo kształtowanego podejścia do erotyki. W latach 50-tych XX wieku znakiem trwania dawnych nawyków kulturowych stała się nowa forma hipokryzji w odniesieniu do kobiecej seksualności. Odkrycia naukowe Z. Freuda i Reicha wykazały, że orgazm u kobiety nie jest, jak wcześniej sądzono, objawem chorobowym, lecz jak najbardziej pożądaną i zdrową reakcją, wyrażającą seksualną satysfakcję. Obserwacja i badania w tej dziedzinie wykazywały jednak, że niewiele kobiet doświadcza owego spełnienia. Oziębłość kobiet postrzegano wówczas niemal w kategoriach epidemii i oskarżano o jej wywołanie je same. Wierzono np., że "część kobiet egoistycznie wycofuje się z orgazmu, w odwecie przeciwko mężowi". Czyli nadal patriarchat. Kobiecy orgazm, gdy już został zaakceptowany jako taki, miał służyć potwierdzeniu męskiego poczucia własnej wartości w sferze seksualnej, był oczekiwany jako dowód sprawności mężczyzny jako kochanka.
Czy dziś w dobie rozpowszechnienia filmów erotycznych i lekcji wychowania seksualnego w szkołach nadal możemy mówić o problemie wyrażania kobiecej seksualności? Z. Melosik stwierdza, że we współczesnej kulturze mamy raczej do czynienia z kryzysem męskości, że "wizerunek kobiety, której seksualność jest represjonowana przez tysiące [...] zakazów (oraz tabu) i która jest niezdolna do orgazmu, zastąpiony został przez wizerunek kobiety zdolnej do [...] orgazmu wielokrotnego. Oziębła, seksualnie neurotyczna kobieta przeszła do historii i zastąpiona została przez mężczyznę - impotenta, który ze wstydem biegnie do apteki po Viagrę". Niewątpliwie zmieniło się wiele. Z pewnością, zgodnie z poglądem Melosika, istnieje obecnie grupa wyzwolonych, niezależnych kobiet, które prowadzą swoje życie erotyczne bez zahamowań, a czasem wręcz traktują mężczyzn w sposób przedmiotowy, wyrażając swą postawą rodzaj odwetu za krzywdy poniesione przez ich matki i babki. Nie twierdźmy jednak, że role odwróciły się o 180°, a problem przemocy wobec kobiet i ich seksualnego stłamszenia odszedł w zapomnienie. Nadal mamy do czynienia z gwałtami. Podczas uprawiania seksu 40% kobiet udaje orgazm w celu zaspokojenia męskiego ego. Kościół nadal potępia masturbację i onanizm oraz używanie sztucznych środków kontrolowania płodności, a wiele kobiet ma problem z mówieniem o swoich narządach płciowych bez zażenowania i z użyciem neutralnych określeń.

Jeśli spojrzeć na wiek XVII, czy XIX, nie da się nie zauważyć, że zrobiliśmy ogromny krok naprzód w zakresie uwalniania seksu z tabu, a kobiecej zmysłowości z piętna zła. Można mimo wszystko powiedzieć, że w tej dziedzinie jesteśmy jeszcze daleko w tyle w stosunku do wielu ludów pierwotnych. Jest to oczywiście subiektywna ocena, zakładająca, że wyzwalanie seksualności to coś lepszego niż jej tłumienie. Wydaje mi się jednak, że w kontekście kulturowym, w ramach którego wolność jednostki i jej prawo dążenia do szczęścia uznaje za jedne z nadrzędnych wartości, ocena taka posiada swoje uzasadnienie.


Wagina jak łyk wina. Rozkoszuj się nią ze znajomymi ekstatycznie, orgiastycznie.
4.9 na 5 na podstawie 210 głosów

Komentarze są obecnie wyłączone

  • Seks i antykoncepcja
    Nie pieszczoty, nie wyrafinowana gra wstępna, nie przystojny mężczyzna, a smrodek pewnego grzybka potrafi dać kobiecie orgazm. Ot tak, bez
    3
  • 1
  • / 1
  • Kultura przez duże "K"
    Wystrugać dildo na własny użytek czy zająć się chałupniczą produkcją sztucznych penisów? - Mając w rękach Dildomaker możemy łatwo nadawać różnym
    6
  • 1
  • / 1
  • Czasem traktowana jak odpowiednik penisa, ale nie ma z nim wiele wspólnego, nie pełni funkcji wydalniczych ani wydzielniczych. - Łechtaczka organ
    Anatomia i fizjologia kobiety
    30
  • 1
  • 1
  • / 1

Nasza WAGINA używa sobie na ciasteczkach. Jeśli Ci to nie przeszkadza kliknij